Gdy ateizm jest lekarstwem…

VI Zlot Ateistów

Gdy ateizm jest lekarstwem…

Terapia to działania zmierzające do przywrócenia równowagi organizmu, innymi słowy – do przywrócenia mu zdrowia. Życie jednostek i społeczeństw też bywa pozbawione równowagi i zaburzone. Np. przez opresyjne ideologie religijne.

Kiedy mówię o ateizmie terapeutycznym, mam na myśli ateizm rozumny i humanistyczny, czyli skoncentrowany na dobru człowieka, czy szerzej – wszelkich istot czujących. Ma on swój potencjał wyzwolicielski, do czego nawiązywałem już kilkakrotnie podczas zjazdów i spotkań organizowanych przez Fundację Łyszczyńskiego w ostatnich latach. Obala narzucone hierarchie i zależności, uwalnia od uzależnień od liderów politycznych, gospodarczych i religijnych. Kieruje człowieka na życie tu i teraz zamiast pętać je mrzonkami „życia wiecznego”.

Tym razem zwróciłem uwagę na pewien aspekt tego wyzwolicielskiego potencjału. Mam na myśli jego szeroko rozumianą rolę terapeutyczną. Rozumiem przez to przywracanie równowagi jednostce i społeczności. Równowaga, harmonia to dobrostan. To zdrowie. Można więc powiedzieć, że ateizm przynosi człowiekowi i społeczeństwu pomoc fundamentalną, podstawową, Pozwala położyć zdrowe fundamenty pod gmach życia jednostek i społeczności.

Przywracanie trwałej nadziei

Wiele osób – także niewierzących – daje sobie wmówić, że ateizm pozbawia ludzi nadziei. Że nasze życie jest jakoby uboższe, biedniejsze niż życie ludzi wierzących. Ludzie zarażeni takim myśleniem mówią czasem o „pozbawieniu łaski wiary”.

Zupełnie się z tym nie zgadzam. Po pierwsze dlatego, że historia mojego życia wskazuje na coś innego. Dla mnie utracić wiarę znaczyło odzyska

kontrolę na własnym życiem, czyli zacząć żyć naprawdę. To wyraża się także w odzyskaniu kontroli nad własnymi nadziejami. Bo uważam, że to od nas zależy na co będziemy mieli nadzieję, a na co nie, w dużym stopniu.

Wiara to także wątpliwości. Silna wiara także, jak o tym zapewniała np. Teresa z Kalkuty nękana religijnymi lękami. Ateizm nie jest rodzajem wiary, jest poprzestawaniem na rzeczywistości. Ten kto poprzestaje na tym co jest, nie musi być targany wiatrami wątpliwości i niepewności. A w każdym razie w znacznie mniejszym stopniu niż ten, kto buduje swój światopogląd na teologicznych konstrukcjach, z których każdy element nasuwa wątpliwości. Ateizm może oznaczać także uwolnienie od strachu. A to dobroczynny wpływ na całe nasze życie.

Wszystko jest procesem

Religia ze swoją nerwicową obsesją nawrócenia, łask sakramentalnych czy nowego narodzenia (w świecie radykalnego ewangelicznego protestantyzmu) niewiele wnosi do realnej przemiany ludzkiego życia na lepsze. Rzeczywista zmiana życia jest tymczasem procesem. Długotrwałym i wymagającym cierpliwości. Nic się nie poprawia od samych postanowień i emocjonalnych wzlotów, rytualnych gestów czy od ckliwej muzyki, którą tak lubi religia. Stawanie się ateistą to też jest proces. Nie wymagajmy cudownych przemian ani od siebie ani od innych. Człowiek wierzący, który zostaje ateistą, staje się nim po trochę. Powoli zmienia się jego świat wyobrażeń, relacji, odczuć. Oskarżanie siebie i innych o nadmierną powolność nic nie daje. Nie sposób obejść się bez cierpliwości, najpierw wobec siebie.

Wielkim momentem przemiany może stać się dla nas zrozumienie, że wolna wola to rodzaj iluzji. Że nasza podświadomość, ukształtowana przez różne czynniki, głównie geny i wychowanie, dokonuje wyborów zanim zaczniemy o tym świadomie myśleć.

Świadomość tego pozwala nam nabrać dystansu wobec siebie i innych. Nie możemy oczekiwać, że ludzie nagle będą inni, bo tak sobie postanowią. Że np. psychopaci, którzy chcą wszystko i wszystkich kontrolować, nagle będą inni, bo tak sobie życzą, albo tak nam obiecają. Trzeba ich raczej odsuwać od funkcji przywódczych i resocjalizować. Tymczasem współczesny biznes i polityka promują ich i awansują. Ich socjopatia zatruwa wszystko i wszystkich.

Racjonalna walka z przestępczością

Poważną chorobą każdego społeczeństwa są takie zjawiska jak różne formy przestępczości, w tym korupcja. Budowanie społeczeństwa na świeckich i humanistycznych zasadach takich jak oświeceniowa triada: wolność, równość, braterstwo odbiera napęd przemocy w życiu społecznym, w tym przemocy wyrażającej się przestępczością. Innymi słowy – społeczeństwa, które pojęły, że jako taka równość materialna mieszkańców, równe traktowanie, chronienie najsłabszych przed przemocą silnych, budowanie społecznej równowagi sił – aby przyjąć sformułowanie prof. Jerzego Drewnowskiego, współczesnego myśliciela społecznego – owocują zanikiem przestępczości. Nie przez przypadek przestępczość jest niska w równościowej i realnie zlaicyzowanej Skandynawii.

Racjonalny, świecki system penitencjarny to taki który stawia akcent nie na zemstę społeczeństwa wobec przestępcy, ale na jego skuteczną naprawę, zatem na skuteczność. Wiem, że np. skandynawskie metody resocjalizacji uchodzą w Polsce za gorszące, bo nie są dostatecznie dotkliwe wobec przestępców, ale mają one jedną zaletę – są dużo skuteczniejsze od tego, co my mamy u nas. A w walce z przestępczością nie ma niczego lepszego od skuteczności.

Pomoc światopoglądowa

Wiele religii i systemów politycznych traktuje kobiety jako gorszą część ludzkości. Co wynika z tej mrocznej tradycji? Różne formy przemocy, w tym przemoc domowa na wielką skalę, a także upośledzenie edukacyjne czy finansowe kobiet. Czasem te przekonania prowadzą do śmierci – dość przypomnieć polowania na czarownice, częste porzucanie nowo narodzonych dziewczynek w niektórych częściach świata. Te destrukcyjne ideologie niszczą też wewnętrznie same kobiety – paraliżują je życiowo, wytwarzają przyzwolenie na przemoc, uniemożliwiają okazywanie solidarności. Toksyczne przekonania niszczą rodziny i społeczeństwa, a poszczególne jednostki odzierają z poczucia szczęścia i zadowolenia życiowego.

Przekonania światopoglądowe, choć niezbędne nam przecież do życia, mogą czasem popychać do samobójstw (częstsze od przeciętnej są one np. wśród młodych ludzi LGBTQ), powodować zwiększoną zachorowalność na depresje i nerwice. Wywołują często nieznośne i irracjonalne poczucie winy, zwłaszcza w sferze życia seksualnego. W niektórych krajach diagnozuje się np. nerwicę eklezjogenną, czyli zespół zaburzeń psychicznych i fizycznych wywołanych przekonaniami religijnymi. Wydaje się, że nie warto wymieniać kolejnych przykładów, aby pojąć, że w skali świata różne problemy i zaburzenia tego rodzaju dotyczą setek milionów ludzi, o ile nie miliardów, jeśli wliczyć kobiety jako grupę poszkodowaną jako całość przez religijną propagandę antykobiecą.

W odpowiedzi na problemy wielu osób postanowiłem stworzyć telefoniczną pomoc światopoglądową. To pokłosie moich kilkunastu lat pracy publicystycznej oraz własnych doświadczeń życiowych. Przez kilkanaście lat byłem wyznawcą różnych odmian fundamentalizmu religijnego. Przekonania światopoglądowe zaburzyły moje życie rodzinne, relacje z przyjaciółmi, życie zawodowe i osobiste. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności wydobyłem się z tej matni w wieku 31 lat. Kiedy później podjąłem pracę publicystyczną, wiedziałem, że problemy ludzi takich jak ja trzeba nagłaśniać, bo prawie nikt się tym w Polsce nie zajmuje.

I tak w 2003 roku powstał cykl publicystyczny pisany pod pseudonimem Marek Krak, który pod różnymi nazwami ukazuje się w rozmaitych tytułach prasowych aż do tej pory. Przez minione lata zgłosiło się do mnie wiele osób, którym starałem się pomóc, posiłkując się nie tylko swoim osobistym doświadczeniem w wychodzeniu ze światopoglądowych zniewoleń, ale także wiedzą religioznawczą. Jestem z wykształcenia teologiem katolickim i protestanckim.

Z jedną z osób rozmawiałem telefonicznie przez 3 lata. Paraliżujący ją strach, który uniemożliwiał normalne życie zawodowe, ustąpił z pomocą psychologa i moją. Był to strach przed piekłem i perspektywą zmiany wyznania. Na gruncie pomocy światopoglądowej przepracowaliśmy wspólnie problemy doktrynalne, które były powodem tego lęku.

Przez wszystkie te lata miałem świadomość, że w Polsce musi powstać normalna, profesjonalna służba, wspierająca ludzi w poszukiwaniach światopoglądowych i pomagająca im „wyjść na wolność”. Dotąd nie miałem czasu, aby się tym zająć na szerszą skalę. W ostatnich miesiącach pojawiły się możliwości zorganizowania takiej pomocy (szczegóły – www.pomocswiatopogladowa.pl) i poinformowania o jej istnieniu opinii publicznej, aby wszyscy chętni mogli z niej skorzystać.

Pomoc światopoglądowa obejmuje również rozmowy nieskoncentrowane na określonych problemach osobistych rozmówców. Mogą one dotyczyć rozwoju światopoglądowego i osobistych poszukiwań szczęścia.

Adam Cioch, wystąpienie na VI Zlocie Ateistów w Ustroniu, październik 2017 r.

Jeżeli podoba Ci się to co robimy wesprzyj naszą działalność TUTAJ

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz