Polska: Czy wszyscy jesteśmy Charlie?

PAMIĘTAMY!

W piątą rocznicę krwawego zamachu z 7 stycznia 2015 r. publikujemy tłumaczenie na język polski krótkiego tekstu Niny Sankari, który został opublikowany na zamówienie Charlie Hebdo w specjalnym numerze wydanym rok później
Chcemy podkreślić, że pamiętamy. Chcemy potępić jeszcze raz krwawy zamach na wolność słowa i wolność prasy, będące filarami demokracji. Po przejściu autorytarnego walca przez polskie sądownictwo wolne media to ostatni bastion obrony demokratycznych wartości w Polsce.

———————————-

Polska: Czy wszyscy jesteśmy Charlie?

Czy wszyscy jesteśmy Charlie? Czy byliśmy? Polska, podobnie jak inne kraje europejskie, była w szoku po ataku na Charlie Hebdo. Media publikowały zdjęcia ociekające krwią i oficjalne oświadczenia przedstawicieli świata polityki, kultury i organizacji pozarządowych potępiające ten wolnościobójczy akt barbarzyństwa. I podobnie, jak w innych krajach, niektórym deklaracjom brakowało szczerości. Jak inaczej można skomentować zgodę przywódców politycznych na defilowanie w Marszu Republikańskim 10.01.2015 r. w Paryżu ramię w ramię z przedstawicielami Arabii Saudyjskiej (v. Raif Badawi) czy Kataru (finansowanie Daesh)? Jak mamy wierzyć w szczerą pobronę wolności słowa, skoro w Polsce przestępstwo „bluźnierstwa” powróciło w postaci art. 196 Kodeksu karnego o obrazie uczuć religijnych? Gesty oburzenia łączono z analizami utożsamiającymi katów z ofiarami. Dla katolickich fundamentalistów „bluźniercze” karykatury opublikowane przez Charlie Hebdo ściągnęły na ich twórców słuszny gniew. W tym środowisku liczne głosy oskarżały także francuski rząd o spowodowanie tragedii przez wspieranie polityki multi-kulti. W obozie populistycznej prawicy ksenofobiczny, nacjonalistyczny czy otwarcie faszystowski dyskurs nie ograniczył się do słów, doszło do fizycznych ataków na osoby „o muzułmańskim wyglądzie”.

Po przeciwnej stronie, postmodernistyczna lewica, choć potępiała masakrę, to koncentrowała się na analizie motywów, które „popchnęły” muzułmanów do ekstremizmu i kontynuowała obronę różnorodności kulturowej kosztem praw podstawowych i idei emancypacji. Wielu powtarzało jak mantrę,

że islamski terroryzm nie ma nic wspólnego z islamem, choć islamiści krzyczeli Allahu Akbar strzelając do ofiar. Uczciwa debata, z nielicznymi wyjątkami („Dni Ateizmu”), nie miała miejsca. Episkopat Polski, bardzo aktywny w innych przypadkach, tym razem zachował milczenie. Jeszcze bardziej przerażające ataki,  do których doszło 13 listopada we Francji podczas pełni kryzysu uchodźczego, pogłębiły podziały w polskim społeczeństwie. Po zwycięstwie wyborczym partii „Prawo i Sprawiedliwość”, wspieranej przez wyborców o wrogim nastawieniu do przyjmowania uchodźców, w Polsce rozpoczął się demontaż demokracji.

Ci, którzy stanęli w obronie demokracji w Polsce, nie widzą w islamistach zabójczego dla wolności niebezpieczeństwa dla Europy.

Jak gdyby lokalny faszyzm i islamofaszyzm nie były siebie warte.

Nina Sankari

„Ale główny sprawca jest wciąż na wolności”
Artykuł Niny Sankari w wydaniu specjalnym Charlie Hebdo

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz