Prawa kobiet, świeckość i demokracja, skrót wystąpienia Niny Sankari podczas Kongresu Świeckości 21.10.2017 w Warszawie
To dobrze, że Kongres Świeckości pamięta o kobietach, bo bez kobiet i ich praw świeckości nie będzie. Kończą się czasy traktowania kobiet, jak call girls, które mają wyjść na ulicę, kiedy trzeba obalić tyrana oraz walczyć wolność i demokrację, a które potem można odesłać z powrotem do kuchni i dzieci pod kuratelą kościoła czy innych instytucjonalnych religii, żeby przywrócić patriarchalny ład!
Tak było po Rewolucji Francuskiej, która dała prawa człowieka i obywatela niewolnikom, ale nie kobietom; tak było później w Iranie, Algierii czy krajach osławionej Arabskiej Wiosny. Nie inaczej było w Polsce, gdzie rozwiązano Sekcję Kobiet Solidarności, a Polki w wyniku transformacji demokratycznej utraciły prawa reprodukcyjne, którymi dysponowały w niedemokratycznym PRL-u. Pod dyktando Kościoła w 1993 r. odebrano kobietom w Polsce prawo do decydowania o swoim ciele i swoim losie. Tak rozpoczynała się Polska demokracja: od zdrady kobiet, których prawa zostały przehandlowanie Kościołowi jako zapłata za jego wkład w obalenie tzw. komunizmu, ale także za poparcie z ambon. „Aborcyjny kompromis” został zawarty ponad głowami kobiet, a 1,5 mln podpisów obywateli i obywatelek, żądających referendum w tej sprawie, zostało zlekceważone. To był kompromis zawarty z biskupami i demokracją. A kompromisy z demokracją są niebezpieczne.
Dziś dla wszystkich stało się jasne, że odbieranie wolności kobietom pod dyktando religii to tylko początek odbierania wolności wszystkim. Polska transformacja demokratyczna, obarczona fatalną skazą – sojuszem tronu i ołtarza – doprowadziła do klerykalizacji życia w Polsce na niespotykaną skalę i demontażu podstaw demokracji: wolności sumienia, słowa, wyrazu, sztuki, nauki, mediów – wszystkiego, co nie mieści się w narzucanej przez autorytarną władzę narodowo-katolickiej ideologii.
Świeckość oparta na rozdziale kościołów od państwa i gwarancjach wolności światopoglądowych nie załatwi wszystkich problemów ani kobiet, ani mężczyzn. Ale jest warunkiem wstępnym do funkcjonowania demokracji. Alternatywą jest system nieliberalny, oparty na supremacji Kościoła z jego katolicko-narodowymi politycznymi sojusznikami, patriarchalny ład gardzący prawami kobiet i prawami człowieka w ogóle.
Kobiety od zeszłorocznego Czarnego Poniedziałku przeszły drogę przyśpieszonej edukacji. Dziś wiedzą one, że religie uciskają i dyskryminują kobiety i im mniejszy jest wpływ religii na życie kobiet, tym lepiej dla nich. Są już świadome tego, że niezależnie od religijnych nakazów i zakazów, mają prawo do decydowania o swoim ciele i swoim losie, że pozbawienie ich tego prawa to niszczenie wolności jako takiej. Dlatego dziś kobiety są inicjatorkami i organizatorkami walki o taki kształt społeczeństwa i państwa, w którym kobiety będą wolne i równe.
Ale to nie jest walka o taki sam kawałek zatrutego patriarchalnego tortu według narodowo-katolickiego przepisu, to walka o zmianę przepisu na tort.
Dlatego Panom Demokratom od ważniejszych spraw, niż prawa kobiet, którzy dziś znów powtarzają, że nie czas na aborcję i prawa kobiet, że teraz najważniejsze jest obalenie PIS (najlepiej przy pomocy Czarnego Protestu) mówię: kobiety znają tę piosenkę na pamięć i pamiętają jej ostatnią zwrotkę: odbieranie praw kobietom! Nic z tego nie będzie. Im mniej religie mają wpływu na życie i prawa kobiet, tym lepiej dla kobiet. Bez praw kobiet nie będzie świeckości. Bez likwidacji ingerencji Kościoła w sprawy państwa nie będzie demokracji.
Nina Sankari.
Relacja z Kongresu TUTAJ
Jeśli podoba Ci się to co robimy WSPOMÓŻ NASZĄ DZIAŁALNOŚĆ
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.