17.03.2016 Trybunał ONZ w Hadze uznał Radovana Karadžića winnym ludobójstwa i skazał na 40 lat więzienia za masakrę w Srebrenicy w 1995 roku. Prawda została ustalona, sprawiedliwości stało się zadość.
Pozostaje jednak pytanie, czy cała prawda. Czytając europejskie i amerykańskie media nie sposób nie odnieść wrażenia, że jakaś część tej prawdy została ukryta. Określając tożsamość Radovana Karadžića używa się takich określeń jak: przywódca bośniackich Serbów, Serbsko-bośniacki polityk, czy bośniacki Serb, akcentując jego przynależność narodową, jego ofiary zaś definiuje się według przynależności religijnej, jako bośniackich muzułmanów. A przecież ci „bośniaccy muzułmanie” to w przeważającej części również Serbowie. Dlatego zapewne opisując masowe egzekucje nie używa się w tym konkretnym wypadku określenia „czystki etniczne”, tak wygodnego w innych przypadkach, a zastępuje je słowem „masakra”. Nie daje to jednak odpowiedzi dlaczego w ogóle do owej „masakry” doszło, dlaczego Serb zabijał Serba. Pozwala za to mieszkańcom Europy czy też świata, którzy nie są Serbami lub bośniackimi Serbami do zdystansowania się do ludobójstwa . „To nie ma nic wspólnego ze mną , to Serbowie” jest oczywistą reakcją, oczyszczająca mieszkańców innego kraju lub regionu od jakiejkolwiek moralnej odpowiedzialności.
Dopiero kiedy Radovana Karadžića i innych sprawców tej krwawej łaźni określimy tak, jak wielokrotnie sami się określali, czyli jako chrześcijańskich Serbów, czy też bośniackich chrześcijan, przyczyna masakry staje się oczywista. Tyle, że takie określenie jest dla zachodu niesłychanie niewygodne, ponieważ rozszerza odpowiedzialność już nie tylko na Serbów ale i cały zachodni świat chrześcijański. A przecież wolne, demokratyczne społeczeństwa nie mogą do siebie dopuścić nawet sugestii, że może je reprezentować potwór Karadžić .
Gdyby Karadžić był muzułmaninem, a jego ofiary chrześcijanami, zachodnie media nie wahałyby się tego podkreślić, słychać by było o fundamentalistach islamskich, muzułmańskich fanatykach czy talibach. Ale ponieważ jest europejskim chrześcijaninem, określa się go jako Serba.„Bo to nie my, to Serbowie.”
Muzułmanie zabici. Krucjata dokonana. Wszystko to przy kościelnej aprobacie serbskiej, rosyjskiej i greckiej hierarchii prawosławnej, błogosławiącej każdą krwawą wojenną ofensywę Serbskich chrześcijan i z satysfakcją patrzącą na burzenie i palenie meczetów , nawet tych o bezcennej wartości zabytkowej. ( Nie mówiąc o zbrodniczej postawie sił ONZ, bo to już inna historia) A świat nie może się dopatrzyć tutaj chrześcijańskich motywów zbrodni, a widzi tylko te narodowe, bo przecież działania Karadžića nie mają nic wspólnego z „prawdziwymi chrześcijanami” i „prawdziwym chrześcijaństwem”.
Jeżeli media nie określają Karadžića jako „chrześcijanina” powstaje pytanie dlaczego? Czy to nie wynik egoistycznego etnocentryzmu, każącego za wszelka cenę chronić europejskie wyobrażenie o swoich wyjątkowych wartościach związanych z chrześcijańską przeszłością, nawet za cenę manipulacji i przemilczeń kiedy to niewygodne? Nawet za cenę kłamstwa?
Polityczna poprawność działa tu tylko w jedną stronę. Europejskim intelektualistom wygodnie jest nie zauważać , że każda religia może być źródłem zła, nawet ta chrystusowa. Że piękne hasła wcale tak piękne nie są, a zindoktrynowanym od dziecka i ślepo posłusznym wyznawcom zabobonów mogą posłużyć do usprawiedliwienia każdej potworności. Szkoda, że komentując wyrok zapomnieli oni o zawodowej i intelektualnej uczciwości aby „nazwać rzecz po imieniu”.
Marek Łukaszewicz
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.