Skąd przyszli nasi przodkowie? Czy Polacy sprzed wieków byli podobni do nas? Dr Martyna Molak-Tomsia z Muzeum i Instytutu Zoologii PAN w Warszawie wydobywa materiał genetyczny ze skamieniałości, żeby sprawdzić m.in., jak przebiegały migracje w Europie i czym różnią się od siebie poszczególne populacje.
– Dzięki badaniom genetycznym można porównywać szczątki z początków państwa polskiego ze współczesnymi im szczątkami z okolic Niemiec, Czech, Skandynawii – o ile są dostępne takie dane porównawcze. Sprawdzamy, do kogo są najbardziej podobni nasi przodkowie, co pozwala nam wnioskować, skąd przyszli – mówi dr Tomsia.
Naukowcy porównują też populację polską sprzed tysiąca lat z Polakami żyjącymi współcześnie oraz innymi współczesnymi populacjami. Tak sprawdzają, czy w Polsce istniała kontynuacja genetyczna, czyli czy przez tysiąc lat pozostali tutaj ci sami ludzie, czy też nastąpiły jakieś większe migracje.
– Na podstawie danych genetycznych można zidentyfikować większy napływ ludzi, wysnuć wnioski, jak zmieniały się populacje, jak migrowały, skąd przychodziły i kiedy. W naszej części Europy ludzie mieszali się między sobą, więc różnice między populacjami są niewielkie, a bardzo małe zmiany w czasie trzeba uchwycić bardzo dobrymi metodami – tłumaczy doktor.
Gdybyśmy cofnęli czas o tysiąc lat, czym różniłyby się nasze twarze, oczy, budowa ciał? A może różnice byłyby tylko w strojach? Okazuje się, że nasz materiał genetyczny różniłby się w niewielkim stopniu, ale oblicza i postura nie byłyby już tak bardzo podobne do cech naszych antenatów, dlatego że wygląd jest w dużym stopniu determinowany przez środowisko, przez to, co jemy i w jakich ilościach. Natomiast wspólne dla naszej tożsamości jest podłoże genetyczne tego, jak wyglądamy i kim jesteśmy.
Martyna Molak-Tomsia z Muzeum i Instytutu Zoologii PAN pobiera materiał – czyli głównie kości i zęby – od archeologów, którzy takie szczątki wydobywają podczas wykopalisk. Jej zajęcia w laboratorium z pozoru nie kojarzą się z nauką: dużo jest pracy ze szlifierką – żeby wydobyć DNA z zębów i kości, trzeba je najpierw sproszkować. Są szczątki, z którymi trzeba się siłować – słowem, przygotowania są ciężkie. Po nich następuje analiza metodami biologii molekularnej oraz analiza komputerowa wyników – na poziomie populacyjnym.
Czy możemy „zobaczyć się” z osobą żyjącą przed wiekami, odtwarzając wygląd tej osoby dzięki symulacjom komputerowym? Jak stwierdza dr Tomsia, próby odtwarzania wyglądu człowieka na podstawie danych genetycznych są jeszcze w powijakach. Dokładniejsze są metody związane z rekonstrukcją na podstawie czaszek. Metody genetyczne uzupełniają ten obraz kolorem oczu i włosów, które to cechy uczeni mogą odtworzyć z dużym prawdopodobieństwem.
W bardzo szczególnych sytuacjach metody genetyczne mogą posłużyć do identyfikacji szczątków, co do których istnieje prawdopodobieństwo, że należały do kogoś znanego. Jest to wykonalne wtedy, gdy osoba ta ma jeszcze jakichś żyjących krewnych lub wiadomo, gdzie pochowani są członkowie jej rodziny. Tak było w przypadku króla angielskiego Ryszarda III, poległego w 1485 roku w bitwie pod Bosworth. Jego szczątki znaleziono przy budowie parkingu w Wielkiej Brytanii. Z kontekstu archeologicznego wynikało, że to mógł być król, dlatego zbadano jego DNA i porównano z żyjącymi potomkami. Linie rodowe królów są doskonale udokumentowane, więc udało się potwierdzić, że osoba pochowana pod parkingiem to średniowieczny monarcha. Eksperci potwierdzili nieprawidłowości budowy kręgosłupa i wklęśnięcie w czaszce, które pokrywają się z historycznymi zapiskami.
Badania dr Molak-Tomsi służą uzupełnieniu wiedzy archeologicznej i historycznej o dodatkowe informacje genetyczne. Jak podkreśla stypendystka Fundacji na rzecz Nauki Polskiej, te trzy nauki razem potrafią odpowiedzieć na pytania o dawne cywilizacje, o ich kulturę, migracje, o to, skąd się wywodzili i dokąd poszli.
źródło: PAP, naukawpolsce.pl
oprac. Justyna Grabowska (FKŁ)
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.