Djemila Benhabib, będąca obiektem nękania prawnego ze strony islamistów, zwróciła się do mnie z prośbą o rozpowszechnienie w Polsce apelu, który Fundacja publikuje poniżej.
Djemila jest międzynarodową działaczką feministyczną i laicką, pisarką i dziennikarką algierskiego pochodzenia mieszkającą w Quebecu, autorką wielu książek, w tym „Moje życie w kontrze do Koranu”, „Jesień kobiet arabskich” czy ostatniej – „Po Charlie”, laureatką nagród literackich i Międzynarodowej Nagrody Laickości (Paryż 2012). Djemila Benhabib uczestniczyła obok Palestyńczyka Waleeda Al-Husseini, Hindusa Sanala Edamaruku, red. Adama Ciocha i Grażyny Juszczyk w „Panelu Bluźnierców” zorganizowanym przez Fundację im. Kazimierza Łyszczyńskiego w ramach Dni Ateizmu 2016. Zabrała także głos w panelu „Kobiety a religie”, a także wzięła udział w demonstracji pod Sejmem przeciwko próbom zaostrzenia polskiego prawa antyaborcyjnego.
Dziś Djemila potrzebuje wsparcia międzynarodowej opinii publicznej. Organizacje i osoby, które pragną wyrazić poparcie dla Djemili, proszone są o wysłanie mejla na adres: biuro@lyszczynski.com.pl. Przekażemy je do Komitetu Wsparcia Djemili Benhabib, który właśnie się ukonstytuował w Paryżu oraz opublikujemy na naszej stronie.
Nina Sankari
Wolność słowa poddana próbie nękania prawnego
Kamień węgielny naszej demokracji – wolność wypowiedzi i jej następstwo, prawo do krytyki – jest poważnie podkopywany w imię sfałszowanej wizji walki z rasizmem, która utożsamia krytykę islamu z formą rasizmu kwalifikowaną jako „islamofobia”. To ideologiczne stanowisko wywodzące się z semantycznego oszustwa narzuca przekonanie, że wolność wypowiedzi ma być podporządkowana nakazom religii w ogóle, a islamu w szczególności.
Demokracje musiały wielokrotnie przypominać w ostatnich latach, że wolność słowa jest prawem niezbywalnym. Europejska Konwencja Praw Człowieka, ratyfikowana przez 47 krajów na świecie, chroni to prawo w artykule 10: «Każdy ma prawo do wolności wyrażania opinii. Prawo to obejmuje wolność posiadania poglądów oraz otrzymywania i przekazywania informacji i idei bez ingerencji władz publicznych i bez względu na granice państwowe.»
Artykuł 19 Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka potwierdza tę podstawową zasadę: „Każdy człowiek ma prawo wolności opinii i wyrażania jej; prawo to obejmuje swobodę posiadania niezależnej opinii, poszukiwania, otrzymywania i rozpowszechniania informacji i poglądów wszelkimi środkami, bez względu na granice.” Państwa są zobowiązane do egzekwowania tej zasady.Tymczasem dziś wielu myślicieli, pisarzy, intelektualistów, dziennikarzy, jak również działaczy oraz działaczek feministycznych i świeckich jest celem ciężkich prześladowań, włącznie z pogróżkami śmierci z powodu swojej determinacji w korzystaniu z tego prawa. Ten trend przybiera dramatyczny obrót w przypadku tzw. świata islamu, gdzie w chwili obecnej rozdział władzy politycznej, religijnej i sądowniczej jest zasadniczą linią podziału między demokratami, a islamistami oraz autorytarnymi i dyktatorskimi reżimami. Kto może ciągle jeszcze ignorować bohaterską walkę o wolność słowa Tahy Husseina, Nadżiba Mahfuza, Nawal el Saadawi, Tahara Djaouta, Waleeda Al-Husseini lub Bobby’ego Samsala, by wymienić tylko kilka przykładów?
14 lutego 1989 r., wraz z publikacją powieści Salmana Rushdiego Szatańskie, wersety , frontalna opozycja wobec wolności wypowiedzi, która wkracza na arenę europejską,nabiera przerażającego wymiaru. Ajatollah Chomeini wzywa wszystkich muzułmanów do zabicia anglo-indyjskiego pisarza oskarżonego o bluźnierstwo. Od tego momentu strategia islamistów polega na eliminowaniu przeciwników wszelkimi sposobami.
To właśnie w tym kontekście, należy sytuować wyrok śmierci dla Taslimy Nasreen wydany przez fundamentalistów w Bangladeszu 27 września 1993 r., morderstwo Theo van Gogha 2 listopada 2004 r. w Amsterdamie, próby zabójstwa duńskiego rysownika Kurta Westergaarda, a także masakrę w Charlie Hebdo 7 stycznia 2015 r.
Zasadność zabijania przedstawicieli wolnego ducha jest otwarcie postulowana przez polityczny islam. Ich eliminacja jest zaprogramowana i realizowana na kilku poziomach. Dziedzina prawa jest jednym z nich i bynajmniej nie mało ważnym. Rozpoczynają się pozwy sądowe przeciwko działaczom i działaczkom świeckim i feministycznym pod fałszywymi pretekstami. Ta nowa strategia, zbliżona do „wojny prawnej”, została bardzo wyraźnie wdrożona w celu nałożenia knebla każdemu, kto korzysta z przysługującej mu wolności słowa dla krytyki radykalnego islamu oraz dla przetestowania odporności upatrzonych „celów” i instytucji.
We Francji „proces karykaturowy” wytoczony Charlie Hebdo był zapowiedzią uruchomienia przerażającej machiny zdarzeń. Po nim nastąpił proces przeciwko żłobkowi „Baby Loup” z jego niekończącymi się zwrotami akcji sądowej. Dyrektorka żłobka, Natalia Baleato, wyszła z niego zwycięsko, ale za cenę długiej walki, pełnej pogróżek i próby zastraszania, by zmusić ją do poddania się. Przy czym skarżąca, której sponsorzy zdają się dysponować nieograniczonymi zasobami finansowymi, zapowiedziała złożenie skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
W Quebecu przeciwko Djemili Benhabib, dziennikarce i eseistce znanej z jej walki z politycznym islamem, toczy się już drugi proces. W 2012 r. została oskarżona przez muzułmańską matkę o publikację zdjęcia jej dwójki dzieci na blogu. Zdjęcie zostało zrobione podczas konkursu recytacji Koranu zorganizowanego w meczecie al-Rawdah, twierdzy Bractwa Muzułmańskiego. Jednak te same zdjęcia były już wcześniej publikowane na stronie internetowej meczetu. Djemila Benhabib wygrała ten proces pozbawiony rzeczywistego przedmiotu, ale można sobie wyobrazić, jakiemu moralnemu i finansowemu ciśnieniu została poddana. 26 września br. rozpocznie się w Montrealu inny proces, tym razem z oskarżenia szkoły islamskiej, finansowanej jednak przez Ministerstwo Edukacji. Szkoła ta wprowadziła obowiązek noszenia chusty islamskiej od trzeciej klasy (tj. od 9-go roku życia dziewczynek), co skrytykowała Djemila Benhabib.
Działaczka feministyczna Maryam Namazie, która prowadzi zaciekłą walkę przeciwko sądom szariackim w Wielkiej Brytanii, musi konfrontować się z lobby działającymi na kampusach uniwersyteckich, których przedstawiciele zakłócają i przerywają przemocą jej wykłady, aby przeszkodzić jej w korzystaniu z wolności słowa dla obrony praw kobiet i zasady stosowania tego samego prawa dla wszystkich (One law for all). To bezlitosne nękanie polega zawsze na przedstawianiu działaczy świeckich jako rasistów.
Nie miejmy złudzeń co do prawdziwych motywów sprawców tych ataków nowego typu. Po pierwsze, chodzi o sianie strachu, aby zapobiec jakiejkolwiek krytyce islamu lub nadużyć w sposobach, którymi próbuje się narzucić go innym. Następnie chodzi o wywieranie nieproporcjonalnej presji na osoby, będące celem ataków, aby je wyczerpać psychicznie i finansowo, poddać ostracyzmowi i wyeliminować z debaty publicznej. Krótko mówiąc, by je zniechęcić do dalszych wystąpień publicznych. Wreszcie, chodzi ni mniej ni więcej o inny aspekt tej samej bezlitosnej wojny prowadzonej przez islamistów i ich sojuszników przeciwko wolności i demokracji.
Dlatego potwierdzamy z mocą, że demokraci z całego świata odrzucają politykę strachu i metody zastraszania. Nie może być mowy o wyrzeczeniu się wolności wypowiedzi ani uniwersalności praw człowieka i praw kobiet w szczególności, które nie mogą być kwestionowane lub ograniczane w imię nakazów religijnych czy pod pretekstem kulturowym. Połączmy siły na rzecz wspólnego działania. Jest to pierwszy cel Komitetu Wsparcia, który się właśnie ukonstytuował.
Komitet Wsparcia Djemili Benhabib
Przetłumaczyła Nina Sankari
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.