„Dlaczego ateizm?”, Marek Krak (Tygodnik Faktycznie) podczas Dni Ateizmu 2017

Dlaczego ateizm? Jest jakiś zaskakujący paradoks w tym, że ateizm bywa bardzo ważny w życiu wielu jednostek, a jednocześnie wydaje się jakby niewiele znaczący sam w sobie. Postaram się to wyjaśnić.

Zacznę od tego, że Państwa zirytuję. Mogę? Tak troszkę? Jako publicysta ateistyczny niczego tak bardzo nie lubię, jak doprowadzać do lekkiej złości ateistów. Ale odkryłem, że przy takim lekkim wnerwieniu możemy osiągnąć więcej i pójść razem o krok dalej.

Dlaczego ateizm może zostać uznany za mało ważny? Bo mówi o nas i o świecie bardzo niewiele. Prawie nic. Mówi tylko tyle, że nie ma bogów. Cała reszta świata i naszego człowieczeństwa – wedle tej minimalistycznej definicji – nie interesuje tak wąsko rozumianego ateizmu. W tym sensie trudno uznać ateizm nawet za rodzaj światopoglądu w sensie ścisłym. Bo ateizm sam z siebie nic nie mówi o etyce i sensie życia. Zatem ateista, podobnie jak niejeden człowiek wierzący może być równie dobrze współczujący, jak i okrutny, troskliwy, albo obojętny, serdeczny, albo lodowaty, chciwy, albo solidarny z ludźmi w potrzebie. Ateista może być nawet rzymskokatolickim biskupem. Albo muzułmańskim imamem. Przecież z samej niewiary w bogów nie wynika, że należy o tej niewierze informować otoczenie.

Można powiedzieć, że ateizm wnosi bardzo niewiele. No chyba, że mówimy o ateizmie humanistycznym. Ten humanizm wnosi prawdziwą jakość i może uczynić nasze życie naprawdę interesującym dla nas i dla innych. Cieszę się, gdy na dniach Ateizmu Michael Nugent z Iralndii łączył kilkakrotnie tak rozumiany ateizm z empatią i współczuciem. Ateizm humanistyczny to prawdziwy światopogląd. No ale humanizm ateistyczny to osobna opowieść i na inna okazję.

Chcę jednak powiedzieć, że paradoks ateizmu polega na tym, że ta niewielka treść ateizmu – to że bogów nie ma – posiada jednak ogromne znaczenie. Bo to może znaczyć, że miliardy ludzi mają szansę wyprostować kolana i podnieść wysoko głowy. To znaczy, że nie są już – nie muszą być w każdym razie – niewolnikami sparaliżowanymi strachem, przed mściwym bogiem i jego samozwańczymi reprezentantami. Ateizm ma ogromny potencjał emancypacyjny i rewolucyjny wręcz.

Ateizm znaczy, że wielu ludzi nie musi cierpieć na ciężkie nerwice spowodowane wiarą religijną i wieloma formami strachu. Ateizm znaczy także, że miliardy ludzi nie muszą być ofiarami religijnej przemocy. Kobiety mogą być równe mężczyznom, ludzie nieheteroseksualni nie mają powodów czuć się gorsi, podobnie jak inne osoby piętnowane w określonych kulturach religijnych, np. rozwiedzione nie mają żadnego powodu do bycia zakłopotanym. W tej niewielkiej pozornie treści jest wielka siła. Siła, która może obalać trony i zrzucać kajdany.

Zatem ten sam ateizm, który w życiu indywidualnym jednych może znaczyć niewiele, w życiu innych może znaczyć wszystko. Także to, że ludzi zaszczuci nie popełnią samobójstwa, a zmanipulowani nie wysadzą się w powietrze lub nie wjadą ciężarówką na ruchliwy deptak. Wbrew temu, że papieże nazywają nas cywilizacją śmierci, możemy zaświadczyć, że ateizm bywa życiodajny. Ratuje od śmierci i od zmarnowanego życia. Codziennie od wielu lat.

Chciałbym się podzielić osobistym doświadczeniem. Byłem młodym człowiekiem religijnym najpierw po katolicku. Zdecydowałem się studiować teologię, ale rychło okazało się, że katolicyzm to atrapa chrześcijaństwa. Wybrałem więc ewangeliczny, radykalny protestantyzm. Ten z kolei spychał mnie powoli w depresję. Aż przyszły dni, kiedy dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności ateizowałem się. Być może z tego powodu jestem nadal wśród żyjących i zdrowych psychicznie.

Od 13 lat prowadzę rubrykę dla ludzi poszukujących – o życiu po religii. Pozwoliło mi to pomów wielu osobom. A niemało ludzi naprawdę cierpi. Kiedyś poznałem młodego człowieka, który miał coś w rodzaju anoreksji na Tle religijnym. Nie jadł normalnej żywności. Wierzył, że Bóg nie akceptuje go z powodu jego homoseksualizmu…

Kiedy więc pytamy o to – dlaczego ateizm, to odpowiadam. Dlatego – dla życia.

Marek Krak

Jeśli chcesz wesprzeć Tygodnik Faktycznie kliknij tutaj

 

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ dni ateizmu

12 Komentarze

  1. Mądre słowa, mądrego człowieka. Dla mnie ateizm poza wyzwoleniem był jeszcze ogromnym ciężarem. Ciężarem odpowiedzialności za swoje czyny. W momencie gdy znika perspektywa wybaczenia, odpuszczenia grzechów itd. musisz ze zdwojoną czujnością patrzeć na to, co robisz. Bo wiesz, że zło uczynione się „nieodstanie”. Wiesz, że są rzeczy, których nie można wybaczyć, co postulują chrześcijanie. Wiesz, że nie pójdziesz do spowiedzi i wszystko będzie dobrze. Życie w ateizmie jeest jakby życiem ze zdwojoną czujnością w wyborach moralnych. To mi niejako potwierdza hipotezę, że religia jest wytworem mózgu będącym niejako reakcją obronną przed tym, że wyewoluowała w nas zdolność do krytycznego myślenia.

  2. Niestety nie u wszystkich ta zdolność występuje. Ateistą jestem od piecdziediesieciu trzech lat i chyba wiem co mówię. Tzw. wierzący mają jakby dwa mózgi; ten drugi, to właśnie ten katolik. Rozczarowany swoim kościołem prędzej stanie się świadkiem jechowy, niż ateistą. Odporność tych ludzi na rzeczowe argumenty nie zna granic; oni ich chyba w ogóle nie słyszą….

  3. Ile sumienia, tyle jego ciezaru….O sobie moge tylko powiedziec, ze szlachetna nieobecnosc wyzszych sil w calym kosmosie i niewzruszone o tym przekonanie, jest dla mnie podpora w najciezszych chwilach, redukuje strach przed smiercia moja i moich najblizszych. Bardzo lubie samodzielnie podejmowac decyzje……..Zbyszku, piszesz, ze to poczucie odpowiedzialnosci bylo dla Ciebie ciezarem, a to chyba oznacza, ze juz nie jest…….

Dodaj komentarz