Przemówienie Aleksandry Piotrowicz-Przyłuskiej podczas Konferencji Episkopatu Polek

Konferencja Episkopatu Polek

Warszawa, 24.10.2016

Temat jest ważny i bardzo delikatnej natury – dotyka sumień, wiary lub przekonań ludzi i budzi naturalnie ogromne emocje. Dlatego na początku chciałabym wprowadzić pewne zastrzeżenie. Dla mnie ważne jest, że religia to nie to samo co kościół.

Mówiąc dziś o kościele nie mam na myśli zgromadzenia wiernych. Kościół dla mnie to organizacja, potężna zresztą, której członkowie są bardzo różni. Wiem, że istnieją księża, z faktycznym głębokim powołaniem, zrozumieniem natury ludzkiej, cierpienia, którzy z oddaniem i skutecznie pełnią rolę pasterzy dusz dla tych, którzy tego potrzebują. Trzymam za nich kciuki.

Definicja: „Humanitaryzm to postawa, którą cechuje szacunek dla człowieka i troska o jego dobro”. Religia chrześcijańska z natury jest, w mojej opinii, humanitarna – nie osądzam, pomagam bliźniemu kiedy tego potrzebuje, również temu, który moich przekonań nie podziela. Sąd jest na końcu. I nie sądzą biskupi, tylko ktoś, kto z założenia owej religii „wie wszystko i jest nieskończenie miłosierny”.

Chcę z całą mocą przypomnieć, że kobieta to też człowiek i bliźni. Kobiety są różne, mają różne poglądy na religie i świat oraz własne życie. Posiadają również sumienie oraz wolną wolę. Przedstawiciele kościoła oraz osoby publiczne powołujące się co chwilę na religię najwyraźniej o tym zapominają.

Przeciwieństwem humanitaryzmu jest bestialstwo

Wiele można by powiedzieć o historii kościoła – dlaczego powstał, jak i po co „przerobił” i „pododawał” zasady religii, którą głosi. Dlaczego zasady kościoła i religii tworzą wyłącznie mężczyźni. Ale najbardziej kłuje mnie w oczy to, że przedstawiciele kościoła głoszą często jedno,
a robią zupełnie co innego, a nawet, o zgrozo, zaczynają głosić zupełnie co innego niż kiedyś zapisano w wielu świętych zbiorach i księgach. Wprawia mnie w osłupienie fakt, że toleruje się w szeregach kościoła ludzi o sercach i ustach pełnych jadu i nienawiści.

Duszpasterstwo i postawa chrześcijańska osób wierzących nie powinny polegać na potępianiu i nienawidzeniu bliźnich. Nie powinny też polegać na narzucaniu siłą i przemocą swoich poglądów i przekonań na wszystkich np. poprzez ustanawianie ustaw. To już kiedyś było – inkwizycja, palenie tzw. „czarownic”, krucjaty – czy do tego chcecie wrócić? Fanatyzm religijny (w dowolnym kolorycie) żądający dla siebie całego państwa na swoich zasadach i podporządkowania obywateli właśnie obserwujemy w postaci tzw. Państwa Islamskiego – to trochę dalsze stadium rozwoju takiej idei i już z użyciem ostrej amunicji. Ale pogarda i nienawiść do odmiennych poglądów – sądząc po licznych wypowiedziach – bardzo podobna. Kiedy obserwuję w mediach zachowanie niektórych wyznawców tej polskiej „religii miłości” – bicie, wyzywanie, demolowanie, głoszenie nienawiści, jestem przekonana, że gdyby mieli dostęp do broni palnej, natychmiast by jej na bliźniego użyli.

Chcemy być słuchane – a nie poniżane

Wbrew temu, co media cytują w ostatnich tygodniach uważam, że Czarny Protest nie jest atakowaniem religii i jej zasad i wypraszam sobie oczernianie i wyzywanie angażujących się kobiet. Kto tak robi powinien oddać maturę (jeśli ją ma) – bo to drastyczny przejaw braku logiki. Nikt nie zażądał delegalizacji religii ani kościoła w Polsce. Nikt nie zażądał przymusowych aborcji chorych płodów. Każdy może rodzić dzieci jakie chce i ile chce oraz fizjologicznie może. Postulaty nie obejmują zmuszania do aborcji lub potępiania czy stygmatyzowania jeśli ktoś decyduje – urodzę. Będziemy podziwiać, dziwić się, współczuć, pomagać (niepotrzebne skreślić), ale nie karać i potępiać. Aborcji nie da się też „promować”. Kto w swych wypowiedziach sugeruje, że protest dąży do tego by można „hulać i skrobać na życzenie” – uważa chyba kobiety za bezmózgie istoty bez serca i sumienia. Stanowczo zapewniam, że tak nie jest. A skoro wg teorii religii, i zakładam, że również kościoła, Stwórca dał wszystkim (kobietom też), wolną wolę – to jakim prawem, łamiąc tę zasadę, którą sami głosicie i niby-szanujecie, próbujecie tę wolę nam odebrać, i z góry osądzać – to nie tylko nie chrześcijańskie, to jest nieludzkie.

Nie mówcie i nie piszcie co kobieta czuje lub co powinna czuć i jakie są dla niej skutki takiej czy innej życiowej decyzji, jakby była zaprogramowanym przez Was urządzeniem – kobiety są różne, czują różnie, najczęściej wiedzą co czują. To ja myślę, czuję i decyduję.

Jeśli ktoś wierzy w to, że zapłodniona komórka jajowa ma duszę – ma prawo ją chronić wedle swoich przekonań, choć o większości tych komórek nigdy się nie dowie, że były. Ja w to nie wierzę i nie muszę. Jeśli ktoś wierzy, że cierpienie dziecka „ubogaca” relację rodziców i czuje to ubogacenie – niech rodzi i się ubogaca. Ale inni ludzie tego poglądu mogą nie podzielać – i mają do tego prawo. Prawo do podejmowania decyzji o swoim życiu i obowiązkach.

Każdy ma pełną wolność, aby stosować wszystkie zasady religii lub kościoła w swoim życiu. Ale jeśli ktoś nie chce i waszych zasad nie podziela oraz nie daje się przekonać – jeśli chcecie, pomódlcie się po swojemu za niego i zostawcie człowieka w spokoju. Nie uświęcajcie ludzi na siłę – to się nie liczy. Apeluję do kościoła i jego fanatycznych wyznawców – nie próbujcie czerpać jakiejś przedziwnej satysfakcji z poddawania kobiet i rodzin próbom a la Hiob poprzez stanowienie ogólnie obowiązującego prawa.

Wasza wiara – od prawa z dala

Chcecie, żeby kobiety rodziły?

Odwiedźcie regularnie kobietę z parafii z niepełnosprawnym dzieckiem – zabierzcie je na chwilę na spacer, żeby mogła, po ludzku, odetchnąć i nabrać sił.

Zorganizujcie zbiórkę na rehabilitację lub pomoce dla tych dzieci i matek lub załóżcie fundusz wspomagający potrzebujące rodziny.

Upewnijcie się i zadbajcie o to, żeby dzieci potrzebujące w ośrodkach prowadzonych przez kościół były faktycznie kochane i dobrze traktowane. Załóżcie więcej takich ośrodków.

Zorganizujcie w seminariach kursy z fizjoterapii – w ramach codziennej praktyki pro bono odwiedzajcie dzieci i pomagajcie je rehabilitować, załóżcie ośrodki rehabilitacji i dziennej opieki dla potrzebujących w parafiach.

Rozmawiajcie z mężczyznami chorych dzieci i płodów – przekonujcie ich, aby nie odchodzili od swoich rodzin.

Usuwajcie ze swych szeregów tych, którzy głoszą jad i nienawiść i potępiają bliźnich – takich, którzy bardzo chętnie rzucają kamieniami jako pierwsi.

I nie mówcie, że nie macie na to środków. Nie potrzebujecie pałaców ani drogich wozów oraz rozlicznie przejmowanych ziem, aby głosić miłosierdzie boże – a do tego przecież zostaliście powołani. Czas też się znajdzie –zacznijcie od zaprzestania zajmowania się polityką, upoważnianiem partii do takiego czy innego głosowania i edukacją w szkołach.

To państwo jest świeckie, i niech takie pozostanie!

Aleksandra Piotrowicz-Przyłuska

 

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz