Akceleracja, czyli przyspieszenie

Świecka szkoła. Nina Sankari i Marek Łukaszewicz

Znałam od dzieciństwa słowo akceleracja, ale przede wszystkim z literatury fantastycznonaukowej. Określano w ten sposób przyspieszenie w rozwoju ludzkości i samego człowieka. Mnie, oglądającej wówczas siermiężną rzeczywistość PRL-u wydawał się on naprawdę terminem SF. A jednak niepostrzeżenie zamieniał się z fikcji literackiej w rzeczywistość potwierdzaną przez naukę.

Stałe wzorce rozwoju, do których byliśmy przyzwyczajeni, przestawały być aktualne. Ot, choćby proste wyliczenie wzrostu człowieka. Obowiązywała reguła: rodzice mają go tyle, wiec ty powinieneś mieć… Tu następowało wyliczenie w centymetrach. Tymczasem okazało się, że zasada dotyczyła jedynie niedożywionego pokolenia wojennego i powojennego. Bo już następna generacja wystrzeliła w górę i 190 centymetrów nie jest wyjątkiem, a obowiązującym prawem.

Zmiany są jeszcze bardziej znamienne, jeśli chodzi o świadomość ludzką. Nie chcę w tym miejscu analizować przyczyn tych przeobrażeń. Zatrzymam się tylko na jednym przykładzie, który przypomina mi dzisiejsza rocznica. Bowiem czwartego października 2015 roku upływał ostateczny termin zbiórki podpisów do ustawy o świeckiej szkole, a 5 października złożyliśmy je w Sejmie RP. Moje zdjęcie na profilu fb przypomina o tym niezwykłym momencie. Zebraliśmy 155 tysięcy podpisów na sto wymaganych. I to w sytuacji milczenia, które ciążyło nad Polską, jak jakieś dławiące więzy, potwór pana Cogito, który krępował rozwój społeczeństwa. Byliśmy tymi, którzy przełamali tabu milczenia, zrobiliśmy pierwszy krok. Rozpoczęliśmy dyskusję w społeczeństwie.

Spójrzmy na dynamikę rozwoju: wrzesień, październik, listopad 2015 roku to akcja i dyskusje na temat świeckiej szkoły; grudzień 2015 – powstanie i pierwsze marsze KOD-u; kwiecień to powstanie na Fb „Dziewuch” po oświadczeniu KEP z 31 marca na temat rodzicielstwa, czerwiec – Marsz Godności, październik – Czarny Protest nie tylko w Polsce, ale i w innych krajach. Wszystko w jednym i tym samym 2015 roku!

Co nas czeka dalej? Nie wiem oczywiście, ale proces przyspieszenia świadomości społecznej współgra mi z mądrymi słowami Goethego z „Fausta”:

Czynność ludzkiego ducha zbyt łatwo wiotczeje,
baczę, by w lenistwie guśnym nie osłabła,
przeto podsycam wolę, podżegam nadzieje
niepokojącym towarzystwem diabła.

(Tłum. Emil Zegadłowicz)

„Świecka Szkoła” złożyła w Sejmie projekt nowelizacji ustawy o systemie oświaty

5 października 2015 r. do Sejmu wpłynął podpisany przez 150 tys. osób projekt nowelizacji ustawy o systemie oświaty złożony przez ludzi z inicjatywy nazwanej „Świecka Szkoła”. Damian Raczkowski, zaangażowany w ten projekt, powiedział, że chodzi o przeniesienie kosztów finansowania nauczania religii na organizację, która się tego podejmuje. Z kolei Leszek Jażdżewski, inicjator akcji, zaznaczył w wywiadzie udzielonym kilka dni temu TVN24, że celem „Świeckiej Szkoły” jest powrót religii na swoje miejsce – jako przedmiotu dla naprawdę zainteresowanych. Nietrudno się domyślić, że chodzi o katechetyczne salki przykościelne.

Para w gwizdek?

Red. Leszek Jażdżewski podkreślił, iż nie jest to lewacko-ateistyczna walka z krzyżem czy religią. Według działaczy tego obywatelskiego ruchu, koszt wynagrodzeń katechetów szkolnych to dla państwa obecnie 1 miliard 350 mln zł. Z takiej kwoty spokojnie można byłoby pokryć wiele innych bardziej przydatnych zajęć. Przecież religia nie zniknęłaby z powierzchni ziemi. Po prostu: posyłaliby swoje dzieci i finansowali ją ci, którzy tego potrzebują, poprzez dobrowolne daniny na rzecz Kościoła. Można przecież założyć, że część dzieci chodzi na religię również z powodu obawy przed ostracyzmem ze strony rówieśników. Religia poza szkołą stwarzałaby mniejsze napięcia. Ponadto jeśli nawet z tych środków nie miałyby zostać sfinansowane zajęcia edukacyjne, można przecież przywrócić np. szkolną opiekę dentystyczną. Obecnie co najwyżej za zgodą lokalnego biskupa  można ewentualnie zmniejszyć liczbę godzin religii z zalecanych dwóch tygodniowo do jednej.

Reakcje twardych katolików

Alina Petrowa-Wasilewicz z Katolickiej Agencji Informacyjnej uznała inicjatywę za chęć „ukarania katolików za to, że są katolikami” i próbę przerzucenia kosztów lekcji religii na związki wyznaniowe. Z kolei Tomasz Terlikowski w swoim felietonie na „Fronda.pl” napisał: „Ani złotówki katolików na szkoły bez katechezy – to najlepsza odpowiedź na postulaty antyklerykałów z inicjatywy „Świecka szkoła”. Chcecie mieć szkoły bez religii? OK, ale wara wam od podatków katolików! Terlikowski zaznaczył kilka razy, iż jego zdaniem jest to inicjatywa mająca wprowadzić bolszewickie standardy nauczania. Małgorzata Terlikowska, żona Pana Tomasza, również widzi w ruchu „Świecka Szkoła” chęć „wyrugowania religii z życia publicznego”.

Świecka szkoła mało realna

Polska to kraj, w którym otwarcia byle klubokawiarni czy miejskiej szatni nie można nie uświetnić obecnością księdza z kropidłem; w którym duszpasterzy mają reprezentacje pewnie wszystkich dyscyplin sportowych; w którym prezydent podczas każdych odwiedzin w najmniejszej nawet miejscowości z dwóch godzin całego pobytu poświęca półtorej na wizytę w lokalnej parafii. Polska to kraj, w którym Kościół nie pozwoli na pewno na usunięcie religii ze szkół państwowych.

Podpisy zbierane były przez wolontariuszy na ulicach największych polskich miast, listy z podpisami przesyłane były również listami z miejscowości w całym kraju. 5 października zostaną złożone w kancelarii Sejmu.

„Świecka szkoła” jest oddolną, obywatelską akcją. Jej aktywiści chcą, by wynagrodzenia katechetów finansowały związki wyznaniowe lub rodzice (to niemal 1,4 mld zł rocznie).

Inicjator „Świeckiej szkoły”, redaktor naczelny pisma „Liberté!” Leszek Jażdżewski, był pewien sukcesu akcji. Już tydzień temu mówił „Wyborczej”: – Prawdopodobnie już te 100 tys. mamy, ale podpisy spływają do nas pocztą, każdego dnia ponad tysiąc. Mamy czas na ich zebranie do 30 września, więc jestem spokojny. W najszybszym możliwym terminie będziemy chcieli je złożyć u pani marszałek. Od tego momentu Sejm będzie miał dwa tygodnie na zweryfikowanie naszych list i przeliczenie podpisów, a później kolejne dwa tygodnie na wpisanie projektu obywatelskiego do harmonogramu posiedzeń.

– Skoro Kościół bierze wyłączną odpowiedzialność za treść katechezy w szkole, decyduje, kto naucza religii, to Kościół powinien wziąć odpowiedzialność za jej finansowanie – wyjaśniał Jażdżewski.

Aktywiści „Świeckiej szkoły” podkreślają, że nie są przeciwnikami kościołów, religii czy katechezy. – Uważamy jednak, że sprawy wiary i jej demonstrowania zgodnie z konstytucją powinny pozostać w sferze prywatnych decyzji, nie powinny być częścią systemu szkolnego i wysiłku finansowego podatników – zaznaczają.

Inicjatywę poparli m.in. prezydent Słupska Robert Biedroń, były bokserski mistrz świata Dariusz Michalczewski, profesorowie: Magdalena Płatek, Jerzy Vetulani, Magdalena Środa, dziennikarka Eliza Michalik, a także Kazimiera Szczuka, Ryszard Kalisz, Janusz Palikot, Wanda Nowicka, Barbara Nowacka, Jan Hartman, Kamil Sipowicz, Dorota Warakomska, Maciej Nowak, Manuela Gretkowska, Tomasz Piątek i wielu innych.

Maria Filipowicz

 

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ blogu

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz